Łączna liczba wyświetleń

piątek, 20 listopada 2015

Patatajanie na tęczowym jednorożcu czyli expres do Yaoilandu cz.1

Dzisiaj trochę z innej beczki. Następny rozdział jest w trakcie prac, a żeby się trochę rozluźnić postanowiłyśmy przeanalizować jeden z bardzo popularnych fanfików o tematyce Harry’ego Pottera. Kaito ma o tym znikome pojęcie, ja znam Harry’ego tylko z filmów, ale nic to! Zapraszamy więc w podróż do Yaoilandu. :D
UWAGA! W tej analizie będą znajdować się WSZYSTKIE, ALE TO WSZYSTKIE fragmenty tego tekstu. Przed przeczytaniem (a po, to już na pewno) skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.


Jeśli ktoś nie zna to przedstawimy pokrótce realia. Harry pokonał Voldemorta, wszyscy przeżyli, a zło i występek musiało się wynieść ze świata magii. SWEET… Khe khem. Lecimy.


Szedł do lochów nie zważając na przestraszone spojrzenia uczniów, których zwymyślał po raz ostatni tego roku. Miał z tego czystą satysfakcję, zwłaszcza, że to był rok, gdy pupilek Dumbledore'a w końcu skończy szkołę. Z pomocą Zakonu udało mu się pokonać Czarnego Pana i nierozłączna trójka gryfonów wróciła dokończyć swoją edukację.A teraz w końcu pozbędzie się ich. I to na zawsze! Severus Snape nie wiedział, jak ma wyrazić swoją radość z tego faktu.


Jak już wspomniałam wszyscy przeżyli starcie z Czarnym Panem, a wśród nich również Snape. To, że przeżył powinno zmienić całkowicie zakończenie, ale co tam!


Jeżeli zacznie się teraz radośnie uśmiechać, to najprawdopodobniej zatrwoży większą liczbę uczniów niż wtedy, gdy na nich wrzeszczał pod byle pretekstem, na swoich zajęciach.


Czyli Snape jest nam przedstawiany jako Joker w świecie magii. Batman, where are you?!


To ząbki trza myć, a nie.


Mógł jedynie żałować odejścia Granger. Ona jedna przejawiała jakiś marginalny intelekt na jego lekcjach. Kiepsko wybrała skoro postanowiła związać się z Ronaldem Weasleyem. Zdecydowanie dziewczyna nie miała pojęcia, co czyni albo była pod wpływem tej całej miłości, bo Severus szczerze wątpił w możliwości Rona w sferze eliksirów. Mógł się spokojnie założyć o to, że jeśli Weasley próbował kiedykolwiek warzyć jakiś eliksir miłosny to jego spożycie skończyło się poważnym zatruciem.


Zakończenie roku, a Sevek myśli o tym, że Hermiona powinna znaleźć sobie lepszego faceta. Pewnie nauczyciele rozmawiają o tym w przerwie między lekcjami.
Szukam chłopaka! Ma być przystojny, bogaty i KONIECZNIE musi umieć warzyć eliksiry. Jak nie potrafisz, to GIŃ ŚMIECIU.
Spójrzmy na to z innej strony. Może Severus walczył o jej rękę, w końcu taka zdolna. Różnica wieku to nic!
To samo powiesz o 22-latce, która poślubiła 92-letniego mężczyznę z miłości? A ten jacht, willa nad brzegiem oceanu i miliony na karcie to tylko dodatek.


Więc w końcu koniec! Odejdą ze szkoły na zawsze i będzie musiał znaleźć sobie kolejny obiekt ogólnego szydzenia, jako, że wielki pan Potter raczy jakimś cudem (!) zakończyć swoją edukację. Śmiechu warte…. Zachodził w głowę, jakim cudem ten nieznośny chłopak zdał końcowe egzaminy. Pewnie wykorzystał swój urok osobisty, który nie wątpliwie odziedziczył po tatusiu. I to jego zachowanie w stylu „biednej sierotki ze złymi krewnymi". No po prostu szlag człowieka trafiał, gdy w ciągu ostatniego miesiąca słyszał na korytarzach urywane fragmenty rozmów, co też biedny Potter zrobi po skończeniu szkoły. Nie miał gdzie iść, ale był na tyle bogaty żeby kupić sobie jakiś dom i nic nie robić do końca życia. No chyba, że jednak jego ślub z tą ruda Weasley dojdzie do skutku, gdy dziewczyna skończy za rok szkołę. Dorobią się bandy rudych bachorów i za jakiś czas w Hogwarcie pojawi się kolejna rudowłosa generacja, która sprawi, że w końcu wyłysieje albo osiwieje. Sam nie wiedział, co nastąpi wcześniej. W każdym bądź razie musiał jakoś odreagować.


Harry, dzwoń po egzorcystę! Twoje dzieci będą rude! A tak na poważnie to Harry raczej był biedną sierotką, nie mającą rodziców ani bezpiecznego domu.
Wyczuwam zazdrość w tym tenczu. Masz coś przeciwko rudym? Że co?! Że fałszywy, wredny?! Stereotypów się nasłuchał i teraz palcem wytyka, że to inny niż czarny.
Wyłysieje albo osiwieje… O ile dożyje. W końcu niektórzy zwolennicy Pottera chodzą do młodszych klas.


Oczywiście wszyscy absolwenci korzystali z ostatnich godzin w szkole na całego i wszędzie słychać było śmiech, jakieś gadanie i nie wiadomo skąd wybuchy spowodowane magicznymi zabawkami od bliźniaków Weasley . Przypuszczał, że jak zwykle uczniowie oszukali Filcha i na tą okazję zamówili pokaźną ilość fajerwerków. Kolejna rudowłosa zaraza, która wiele razy doprowadziła do tego, że już na sam ich widok dostawał palpitacji serca, co niechybnie doprowadziłoby go do zawału! Jeden plus, że bliźniacy w całej tej swojej głupocie byli w jakiś sposób inteligentni.


Snape chyba skończy w bardzo gorącym miejscu z powodu swojej nienawiści do rudych. Ale jest w tym taki szczery, że jestem z niego dumna. “chlip”
CZIL MEJT. Jakbyś nigdy nie był uczniem...
EJ dwa razy pocisk na rudych! To nie ich wina, tylko genów! Ale muszę przyznać, że bardzo elokwentnie powiedziane, że byli inteligentni inaczej. >.>


Severus doszedł do wniosku, że próby zapanowania nad uczniami, którzy kończyli właśnie szkołę i tak nie przyniosą rezultatu toteż postanowił poświętować w samotności. Zbył Albusa szybko, mówiąc, że po 7 latach męczarni z tym cholernym rocznikiem należy się mu wolny wieczór. Dodał do tego swoje słynne spojrzenie i już był w drodze do kuchni, gdzie z radością sterroryzował skrzaty domowe. Wziął od nich kilka butelek wina, ognistej whisky i co tam jeszcze mógł znaleźć. Miał zamiar po raz pierwszy w życiu upić się na całego z radości.


Oby umiał potem znaleźć APAP. Będzie, będzie zabawa…!
Terrorysta! I do tego pierwszy raz w życiu skończy rano z kacem! SPOILER ALERT
Po takich ilościach alkoholu jeszcze przyjdzie mu do głowy kogoś zgwałcić… OH WAIT
Ćśś! Nie wywołuj wilka z lasu, bo jeszcze przyjdzie i no...ten… weźmie co będzie chciał i pójdzie.


Pierwszym powodem oczywiście będzie pozbycie się Pottera i jego wianuszka wielbicieli, drugim śmierć Voldemorta! Niech mu piekło ciężkim będzie…. Ewentualnie może jeszcze wypić za pozbycie się Neville'a Longbottoma. W końcu odejdzie największa niedojda w dziedzinie eliksirów z ostatnich lat i może po raz pierwszy od dawna w tej szkole zapanuje spokój! Może jeszcze dorzucić toast za swojego durnego chrześniaka, który omal nie skończył, jak jego arystokratyczny ojciec. Może też wypić za Lily…
No właśnie… Lily Evans, a potem Potter. Zdrajczyni wyszła za jego największego wroga, rywala, jak zwał tak zwał, ale wyszła za niego cholera jasna! I jeszcze urodziła mu dziecko, które miało identyczne oczy, jak ona. Tak samo zielone, o tym samym kształcie i sposobie patrzenia. Do diabła! Nie powinien tak w ogóle myśleć. Nie ma sensu myśleć o tym, że dziewczyna, w której kochał się tyle lat wyszła za innego. W końcu już nie żyła. Co więc da myślenie o niej?


Chwila, chwila… Od kiedy Snape nienawidzi Lily za to, że go nie wybrała? Kij z tym, bo oto na horyzoncie pojawiają się piękne, duże… oczy.
Moje wszystkie zmysły wyczuwają tu początek CZEGOŚ głębszego.

 Jak rów np. Mariański… a ty o czym pomyślałeś/aś? Daj im się zobaczyć najpierw zanim przejdą do bardziej zajmujących czynności...


Cholernie go to wkurzało! Zaszył się w pustej klasie niedaleko kuchni i po kolei otwierał butelki. Nie potrzeba było wiele czasu żeby powoli zatracił poczucie rzeczywistości i czasu. Nie wiedział ile czasu minęło, ale był w stanie zauważyć, że skończyły mu się trunki. Będzie musiał iść po kolejne. Wstał i chwiejnie wyszedł z klasy. Musiała być już cisza nocna i tylko z Wielkiej Sali dochodziły jeszcze odgłosy zabawy. Oparł się ręką o ścianę nie będąc w stanie iść dalej. Oparł się o nią plecami klnąc, że wszystko wiruje mu przed oczami i osunął się na zimną posadzkę ledwo to zauważając.
- Cholera... – Zaklął pod nosem i wtedy usłyszał ten znienawidzony głos:
- Panie profesorze? Wszystko w porządku?


Dobrze, żeś zauważył, że się alko skończyło… kij z czasem i rzeczywistością.
Jednak nie był napruty jak Messerszmit skoro jeszcze wstał i poszedł po więcej.
Tylko nie ten głos! Brakuje jeszcze tylko…


Podniósł głowę i napotkał spojrzenie zielonych tęczówek ukrytych za okrągłymi okularami. Nad nim pochylał się nie, kto inny tylko uwielbiany przez wszystkich, a przez niego znienawidzony syn jego największego szkolnego wroga. Harry Potter stał nad nim i mówił coś do niego…


Zielone tęczówki atakujo!
Dobrze, że wiesz do kogo mówi w ogóle…
Obawiam się, że słowo “stał” w jakiś sposób ostrzega czytelnika przed dalszym ciągiem akcji…
I ustalmy, że nie chodziło o bociana na polu…


- Harry! Gdzie ty jeszcze idziesz? Już jest cisza nocna! – Powiedziała stanowczo Hermiona patrząc na niego z oburzeniem. – Droga do wieży jest tam!
- Tak wiem – zaczął chłopak patrząc na nią. – Ale chciałem pożegnać się ze Zgredkiem. Domyślasz się, co by było, gdybym tego nie zrobił? – Spytał i wzdrygnął się wyraźnie. Nie musiał mówić tego ani jej ani Ronowi, którym też wstrząsnął dreszcz. Już słyszał te zgredkowe „Harry Potter Sir nie przyszedł pożegnać Zgredka! Zgredek jest złym skrzatem! Zły Zgredek zły!, Po czym nastąpiłaby jego zwykła sesja polegająca na waleniu głową w coś twardego. Harry mógłby się założyć o całą sakiewkę złota, że byłby to stół, podłoga albo jakiś piekarnik, bo do tego dostęp w kuchni był stale…


Zgredkowi to i tak na rozum raczej nie zaszkodzi. Mimo zmiany oryginalnej historii, cieszę się, że Zgredek się pojawił, bo to moja druga, po Hardodziobie, ulubiona postać z serii.
Już zaczyna się walenie… na szczęście głową o ścianę...a nie chwilka! W kuchni było wszystko oprócz ścian...Może wyemigrowały?
Usłyszały, że ktoś chce je walić, więc spieprzyły niczym uchodźcy.
Na pontonie przez morze?
Na jednorożcu.



- Taaaa… - zaczęła dziewczyna krzywiąc się. – To w takim razie nie siedź tam za długo. Rano musimy wcześnie wstać. Pociąg nie będzie na nas czekał. – Upomniała go z surowym wyrazem twarzy.


Dobrze mamo…
Surowy jak ryba w sushi…


Harry jednak musiał się lekko uśmiechnąć widząc rozbawienie w jej oczach. Ale śmiechem buchnął na widok wyrazu twarzy Rona, który z całych sił starał się nie pokazywać, co myślał o zachowaniu ich znajomego domowego skrzata. Cóż… Nie mógł go o to winić, bo każdy, kto znał Zgredka wiedział, że skrzat dość swobodnie wyraża swoje uczucia względem osób, które lubi.


Psy też tak robią… Na przykład srają na dywan. Miej jakiś proszek do prania dywanów na wszelki wypadek.
Nie mam psa.
Nie do ciebie mówiłam. Chyba, że lubisz latać z Harrym po kuchni.


- Nie martw się Hermiono. Niedługo wrócę o ile Zgredek nie zacznie szaleć. - Zapewnił przyjaciółkę i poszedł w kierunku kuchni rozbawiony. W końcu ukończył szkołę! Na samą myśl o tym poczuł się lekki. Gdy Ginny za rok skończy szkołę zamieszkają razem, a do tego czasu chciał znaleźć na początek jakieś mieszkanie. Miał w planach odbudowę domu w Dolinie Godryka i plany względem domu po Syriuszu. Nie chciał jednak tam mieszkać w tej chwili. Mimo wszystko śmierć ojca chrzestnego bolała nadal. Póki, co miał się zatrzymać u Remusa i Tonks. Jako ojciec chrzestny ich pierworodnego czuł dziwne podekscytowanie z tego powodu. Dawno nie widział malca, a wiedział choćby ze zdjęć, że odziedziczył umiejętności swojej matki i notorycznie coś wyczyniał ze swoimi włosami czy nosem. Pokręcił głową przypominając sobie, jak usilnie próbował się nie śmiać, gdy Remus pokazał mu zdjęcia, na których chłopiec miał turkusowe włosy. Cóż… Dobrze, że mimo wszystko nie były różowe, bo to byłaby przesada. Już wystarczyło, że jego matka notorycznie miała włosy w tym kolorze. Rodzice jego chrześniaka sami zaproponowali mu żeby u nich pomieszkał dopóki się nie urządzi na swoim. Nie zamierzał tego nadużywać, ale miło będzie zamieszkać z bliskimi ludźmi. W końcu poczuje się jakby naprawdę miał rodzinę. Weasleyów kochał, ale mimo wszystko to nie było do końca to. Poczuje się w pełni członkiem ich rodziny, gdy wezmą z Ginny ślub. A jeszcze ciekawiej będzie mieć w rodzinie Hermionę. Do tej pory pamiętał, jak jąkając się Ron wyznał mu, że chce się jej oświadczyć. Z całym sił starał się wtedy nie parsknąć śmiechem, gdy twarz rudzielca zaczęła się kolorystycznie zlewać z jego włosami.


Tekst opowiadający o chłopczyku z turkusowymi włosami roztopił moje serce. Wybaczcie, skoczę po chusteczki.
Lekki jak motyleg. Różowe włosy są ORDŻINAL nie znasz się.
Gdy Ron się wstydzi, to jego twarz robi się ruda? Prawdziwy rudzielec, a nie jakiś podrabianiec!
Czerwona… czerwona jak pomidory w samo południe.



W końcu jego życie zaczęło przypominać takie, które określa się jako „normalne". Bo mieszkanie z Dursleyami niestety nie należało do takich. Wzdrygnął się na samo wspomnienie, ale już nie musiał do nich wracać i bardzo go to cieszyło. Nareszcie będzie mógł żyć tak, jak zawsze o tym marzył.


Dobra, popieram Snape’a! Są ludzie z gorszą sytuacją życiową! Nie bądź takim samolubem, Harry. Robisz z siebie małą sierotkę.
Nie znam się, ale wydaje mnie się, że jego życie jest dalekie od ‘’normalnego’’.
No co ty… Przecież rośliny pożerające ludzi i wąż w kanałach pod szkołą to najnormalniejsze rzeczy. W każdym mieście tak jest!
Może u nas nie ma węża, ale jest higienistka…


Przyspieszył kroku. Mimo wszystko nie chciał się tego ostatniego wieczoru nadziać na Filcha czy jego kościstą kotkę – Panią Norris. Wolał zachować dobry humor.
Wychodził już zza zakrętu na korytarz, gdzie było wejście do kuchni, gdy omal się o kogoś nie potknął. Odskoczył szybko i zerknął niepewnie. Na ducha to nie wyglądało skoro omal tego kogoś podeptał, ale nie była to też osoba, którą chciałby widzieć tego wieczoru… Pod ściana siedział nie, kto inny tylko jego „ulubiony" profesor od eliksirów. Harry westchnął i podszedł bliżej. Zdawało mu się czy mężczyzna zaklął pod nosem?


Nie… to chyba jednak był ktoś inny. Tak, zgadza się, teraz zacznę się nabijać z przecinków.
Okej… rozumiem, że do opalonych to on nie należy, ale prędzej, po wybiciu tyle alkoholu, wyglądałby na trupa niż ducha...
Poza tym… jak go nie lubisz to po jaki wał do niego idziesz?! LODŻIK
Facet nie zaklął tylko próbował zaklęcia na lewitację. Odleciałby do Krainy Muminków. Przynajmniej nie łaziłyby za nim te ZIELONE OCZY.
O ile już nie odleciał…


- Panie profesorze? Wszystko w porządku? – Spytał uprzejmie, chociaż nie za bardzo go to obchodziło. Snape był dla niego wredny przez te wszystkie lata w Hogwarcie, więc czemu miałby się nim teraz przejmować? Niestety, jego instynkt moralny wziął górę.
Chłopak podszedł bliżej i poczuł smród alkoholu. Skrzywił się od razu marszcząc nos.
- Rozumiem, że pan świętuje pozbycie się nas, ale chyba Pan nieco przeholował… -powiedział chłopak wzdychając.


Moralność jest zua…
Harry powinien zwiać gdy tylko poczuł od Snape’a smród gorzelni.
Nie pozwolił mu na to INSTYNKT! On już instynktownie wie, że są sobie przeznaczeni przez autorkę tegoż fanfika!
Ale za to jak słodko zmarszczył nosek.
Dobrze, że tylko nosek…


- Nie twoja sprawa durny chłopaku… - warknął mężczyzna łypiąc na niego swoim najgroźniejszym spojrzeniem. – Raz w życiu przydaj się na coś i przynieś mi z kuchni kolejną butelkę. Zamierzam dziś świętować do upadłego, że więcej nie zobaczę twojej osoby w tej szkole.


Po tym zdaniu to tylko kopać w dupę, a potem pomóc mu się schlać na zabój.
‘’ Zamierzam świętować do upadłego’’ - no… za dużo to ci nie zostało.


Harry przewrócił oczami, gdy mężczyzna chwiejnie próbował wstać. Ale heca! Snape się spił niemal do nieprzytomności! Pierwszy raz widział Mistrza Eliksirów w stanie wskazującym. Hagrida widział kilka razy podpitego, a raz dość mocno pijanego, ale to przekraczało wszelkie normy. Jakoś odruchowo złapał mężczyznę za ramię, gdy zobaczył, że ten chwieje się niebezpiecznie. Co, jak co, ale nie miał zamiaru się tłumaczyć, czemu Snape jest pijany.


Ale heca! Zaraz mi przepona jebnie… NOPE Za to pijany Hagrid mógł być niezłym wydarzeniem cyrkowym.
Wrzuć zdjęcie na Insta!
‘’Jakoś odruchowo’’ taaa… przyznaj się, że chciałeś go pomacać.
Nawiązał kontakt fizyczny… nie ma już dla niego ratunku. Expres do Yaoilandu właśnie odjeżdża ze stacji.
To brzmi trochę jakby próbował nawiązać ten kontakt z obcymi…


- Odprowadzę pana do pana komnat. – Powiedział Harry stanowczo pozwalając mu się oprzeć na sobie.
- Nie potrzebuję pomocy durny chłopcze – warknął. Może i był pijany, ale był tak samo wredny. Jeśli nawet nie bardziej niż na trzeźwo…
- No właśnie widzę, że nie… - Mruknął Harry pod nosem i stanowczo zaczął prowadzić mężczyznę do lochów. Zgredka odwiedzi za chwilę.


Harry sam zaczyna prowadzić akcję w złym kierunku… Ale chyba nie mógł się temu oprzeć.
Skąd wiesz? Może chciał tego od początku? Dlatego tak patrzył na Snape'a swoimi zielonymi oczętami.

Zdecydowanie wolę te zielone oczy.


O dziwo Snape przestał protestować. Chyba był na to zbyt pijany, bo mamrotał coś tylko pod nosem o głupich dzieciakach panoszących się nocą po szkole. Dotarli w końcu do lochów i stanęli przed obrazem przedstawiającym węża.
- Musi mi pan podać hasło profesorze. – Powiedział gryfon, ale Snape mruknął coś tylko pod nosem niewyraźnie. – No świetnie…
Hahahahahahaha!" – Zasyczał nagle wąż. –„ Severusie… Dawno cię takiego nie wiedziałem!" – Syczał rozbawiony na całego. Harry zamrugał oczami i uśmiechnął się. Co, jak co, ale zdolności wężomowy posiadał w dalszym ciągu, i również zasyczał:
Bądź tak dobry i wpuść nas. Jest ciężki, a mnie już ramię drętwieje." – Poprosił.
Wąż popatrzył zaskoczony. Od wielu lat nie spotkał nikogo, kto by znał mowę wężów. Otworzył jednak przejście i Harry po kilku minutach, nie wiedząc, jakim cudem zapakował mężczyznę do łóżka. Odetchnął z ulgą, gdy pozbył się ciężaru ze swoich ramion. Co, jak co, ale Snape ważył swoje, mimo, że wyglądał tak niemrawo.


Wąż jeszcze jakoś trzyma poziom, chociaż nie WIEDZIAŁ Snape’a tak pijanego…
Wężów język, trudna język…
Zapakowałeś go, Harry, cudem ręcznym! Za pomocą kończyn górnych! Pozbyłeś się Snape’a ze swoich ramion, zapakowując pijaka do łóżka.
Snape z ramion, Harry’emu lżej…


- Musi pan wytrzeźwieć… - mruknął chłopak mając zamiar odejść. Pamiętał, że jak jego wuj przesadził z trunkami po przyjęciach to szybko zasypiał. Oczywiście budził się z wielkim kacem, za który obrywało się Harry'emu, ale cóż… Chłopak westchnął życząc profesorowi dobrej nocy i już się odwracał, gdy silna ręka złapał go za nadgarstek. Harry odwrócił głowę i napotkał spojrzenie ciemnych oczu, od których przeszedł go dreszcz. Nawet Voldemort nie patrzył na niego z takim zacięciem i nienawiścią. Harry przez całą szkołę zachodził w głowie, co zrobił Snape'owi, że ten tak go nienawidził i upokarzał, gdy tylko mógł.


Rozumiem, że w tej wersji historii Snape nie opowiedział Harry’emu, że kochał jego matkę… Albo Harry sam chlał i zapomniał.
Co zrobiłeś? No żyłeś… Nie czytałam, nie oglądałam, ale z tego co wiem, to on cię nie lubił za samo istnienie… i za zielone oczy.
Z tego tekstu wynika, że Voldek bardziej kochał Harry’ego niż Snape… Może on chciał tylko miłości, a ty go ukatrupiłeś.
To materiał na ‘’Trudne sprawy’’ albo ‘’Rozmowy w toku’’ …


- Profesorze…? – Zaczął niepewnie, ale w następnej chwili mężczyzna pociągnął go na łóżko silnym szarpnięciem, od którego chłopak aż jęknął z bólu. Zanim zdarzył pomyśleć wylądował na plecach, przyciśnięty do materaca przez Snape'a, który mocno trzymał jego obie ręce nad głową. Mężczyzna warknął i zerwał mu z szyi krawat omal go przy tym nie dusząc. Harry kaszlnął gwałtownie łapiąc oddech. Jeszcze bardziej się przeraził, gdy poczuł, jak mężczyzna związuje mu ręce jego własnym krawatem i przywiązuje je do wezgłowia łóżka.
- Co pan robi? – Krzyknął przestraszony próbując się uwolnić. Szarpnął się zawzięcie, ale węzeł był mocny i trzymał porządnie. Nie dał rady go poluzować.


Z własnej analizy tekstu wywnioskowałam, że Snape ma około 4 rąk. Po względnych przemyśleniach filozoficznych i kilku obliczeniach matematycznych wyszło, że z nogami będzie, prawdopodobnie, to samo.
W skrócie… rozebrałaś to zdanie jak Snape Harrego.
Ale muszę przyznać, że Snape to ma zdrowie… Jeszcze przed chwilą nie mógł iść dalej, a teraz, jak wojownicze żółwie ninja, w sekundę przytrzymał zielonookiego. To najszybsze spalenie alkoholu w historii albo … cała krew z alko popłynęła w inne miejsce pozwalając na szybkie korzystanie z członków.
Jestem ciekawa czy jest na TO jakieś zaklęcie…
Gdy konar nie chce zapłonąć… weź Braveran.


- Zamknij się! - Warknął mu prosto w twarz, a następnie uderzył go otwartą dłonią w policzek. Uderzenie sprawiło, że głowa chłopaka odskoczyła boleśnie na bok, a policzek zaczął piec. Cała krew odpłynęła mu z twarzy, gdy ujrzał wyraz twarzy mężczyzny. Była wręcz obłąkana z wściekłości. Harry lekko otworzył usta jakby bał się cokolwiek powiedzieć. W tym momencie bał się nawet głębiej odetchnął, gdy mężczyzna pochylił się nad nim. Oddech przesycony alkoholem owiał drżące ze strachu usta chłopaka. Mężczyzna pochylał się nad nim jak wielki drapieżny ptak szykujący się do ataku.
- Zapłacisz mi teraz za wszystko, co zrobiłeś ty! Twój ojciec! I twój cholerny ojciec chrzestny! - Syknął złowieszczo, a potem nagle przywarł ustami do warg chłopaka. Harry pisnął próbując się odsunąć. Nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Jego profesor nagle go pocałował. Czy tak robi ktoś, kto nienawidzi drugiej strony?


Podaję hasło: okoń…
Ptak szykujący się do ataku znajdował się nie tylko nad twarzą Harry’ego…
Odpłynęła mu cała krew z twarzy… to gdzie popłynęła?
UWAGA! Gdy ci smutno gdy ci źle to pocałuj z nienawiści też! Działa lepiej niż czekolada Milka.


Nie miał jednak czasu dłużej się nad tym zastanawiać, kiedy poczuł jak zimna dłoń o długich palcach wpełza mu pod koszulę i dotyka skóry.
- Proszę przestać! – Krzyknął zdesperowany próbując się pozbyć uczucia bycia dotykanym. Nie chciał czuć rąk mężczyzny na swoim ciele. – Co pan robi?
- Zapłacisz mi teraz za wszystko… -powiedział znowu mężczyzna. – Za wszystkie upokorzenia… Za to, że twój ojciec odebrał mi jedyną kobietę, którą kochałem… Za to, że ona wolała jego i urodziła ciebie… - warknął, a Harry otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Czy to miało znaczyć, że Snape kochał się w jego matce? Wiedział, że razem chodzili do szkoły, ale żeby aż tak…? To było dla niego niepojęte
- Ale… -zaczął chłopak, lecz ponownie został uderzony w twarz. Tym razem poczuł w ustach smak krwi. Pod wpływem uderzenia pękła mu warga i teraz krew sączyła się czerwonymi kropelkami.


Zaraz… Myślałam, że mu cała krew z twarzy odpłynęła, a tu jednak nie do końca.
To nie lepiej byłoby go zakneblować? I bić nie trzeba i zbędnych pytań ‘‘Na co? Dlaczego? Po co?’’ I jeszcze ‘’Nie! Proszę puścić!’’ by nie było.
Ale te krzyki tworzą atmosferę… rzeźni.
Że co? Że niby nie chce? Ja mu pokaże, że chce tylko… potrzymaj mi piwo!


Harry poczuł, jak zakręciło mu się w głowie i przez chwilę nie mógł jasno myśleć. Następną rzeczą, jaką zakodował jego umysł było to, że profesor zdziera z niego ubranie. Krzyknął głośno jednak mężczyzna zasłonił mu usta dłonią skutecznie tłumiąc wszelkie dźwięki, jakie chłopak wydawał.
Harry zaczął się szarpać. Jego rozum podpowiadał mu, do czego to wszystko zmierza i desperacko starał się uwolnić. Udało mu się uwolnić jedną nogę, którą wcześniej Snape przygniatał kolanem do łóżka i mocno kopnął mężczyznę na oślep. I to był błąd. Snape popatrzył na niego z furią w oczach. Złapał go tak mocno, że chłopak krzyknął głośno z bólu.
- Proszę mnie puścić… - pisnął cicho starając się powstrzymać łzy. Chłodne powietrze, które czuł na skórze oznaczało, że starszy mężczyzna zdarł z niego ubranie i miał teraz swobodny dostęp do jego ciała.


On nie myśli jasno od początku, ale ok.
Przynajmniej go uciszył.I nareszcie rozum Harry’ego wrócił z wakacji i zaczął mu podpowiadać niczym sufler w teatrze!
Knebel byłby lepszy… bo jak on go uciszył skoro krzyknął z bólu i jeszcze poprosił go o puszczenie? Widać, że nowy w te klocki… Ale mam szacun za to, że jeszcze ma siłę aby zdzierać ubrania pod wpływem.
Może na czarodziejów alkohol wpływa umacniająco-podniecająco?
To ma dość selektywne działanie… chyba, że ta umacniająca część, to tylko po podnieceniu.


Harry zacisnął mocno powieki. Nie chciał patrzeć na niego. Nigdy nie czuł do Nietoperza sympatii, a teraz… Czuł tylko czystą odrazę do tego człowieka. Próbował nie myśleć o tym, że dłonie profesora pożądliwie błądzą po jego ciele dotykając go wszędzie tam, gdzie nawet on sam nie odważyłby się dotykać siebie. Krzyknął, gdy zimne palce ścisnęły jego sutki boleśnie. Zagryzł zęby usilnie starając się nie wydać żadnego dźwięku, pomimo że jego zmysły rejestrowały ból, jaki mu sprawiał ciemnooki mężczyzna. Zaciskał mocno palce u rąk wbijając paznokcie w dłonie. Dłonie mężczyzny dotarły między jego uda i ponownie chłopak mocno zaoponował zaciskając je.
Severus warknął łapiąc go za szyję jedną ręką, a drugą próbował rozewrzeć mu siłą uda. Wcisnął między nie kolano. Chłopak próbował go kopać, ale zyskał tylko kolejne uderzenie, które odrzuciło jego głowę i zamroczyło na chwilę. Ta chwila wystarczyła żeby chłopak zauważył, że jego nogi są już szeroko rozłożone, a wzrok agresora utkwiony jest dokładnie w tamtym miejscu. Poczuł jak jego twarz na zmianę pokrywa się czerwienią, a potem gwałtownie blednie. Próbował jeszcze jakoś, chociaż trochę się zakryć podciągając nogi i próbując je złączyć. Snape widzą jego zamiary siłą rozdzielił mu kolana warcząc:
- Nawet nie próbuj się zakrywać… - po czym odsunął się nieco od chłopaka omiatając go wzrokiem.


Muszę powiedzieć, że Snape ma naprawdę ciekawe pomysły. Ściskanie sutków… coś pięknego.
To jest standardowa procedura prawie w każdym Yaoi’cu. Ale bardziej martwi mnie fakt, że Harry nie dotykał siebie w takim sensie, że co? Nie mył się nigdy?
Poza tym… nie łatwiej byłoby ‘’rozewrzeć ud’’ za pomocą dwóch dłoni? DŻAST SEJING
Nie zaburzaj moich przemyśleń filozoficznych dodatkowymi dłońmi bo mi koncepcję burzysz.
Zamiast tej ręki na szyi… chyba, że ma taki fetysz to nie wnikam.


Tak… Chłopak wyglądał cudownie. Nigdy wcześniej nie pomyślałby, że Potter może być właśnie taki. Zaczynał rozumieć, czemu spora liczba ludzi interesowała się nim, ale tylko tej małej rudej Weasley udało się do niego zbliżyć w stu procentach. Uśmiechnął się mściwie. Tak… Dziewczyna nie dostanie swojego wymarzonego kochasia w stanie idealnym.


O nie! Harry już nie będzie dziewicą!
Nie zachował czystości do ślubu!
A w ogóle, jaka nagła zmiana w twoim rozumowaniu Snape! Gdyby Harry wiedział, że wystarczy trochę ciałka, żebyś był miły jak owieczka to może skorzystałby wcześniej… Ale z drugiej strony to zdziwko. To nie oczy podobne do dawnej ukochanej go przekonały do zmiany poglądu, a zupełnie inne ciałko (bo męskie).



 Dla kogoś kto doszedł tak daleko... Lub przewija. TO nie jest związane z samą treścią fanfika.


Ciało Harrego było szczupłe i ładnie umięśnione od gry w quidditcha. Skóra nabrała brązowego koloru od częstego przebywania na powietrzu. Przejechał dłonią pożądliwie wzdłuż boku chłopaka. Zaśmiał się mrocznie widząc, jak brązowe ciało wzdrygnęło się pod wpływem jego dotyku,
- Co? – Spytał przysuwając się do niego rozbawiony widząc jak jego ofiara próbuje się, chociaż minimalnie od niego odsunąć. – Nie podoba ci się? – Dodał i przejechał palcem po członku chłopaka.
- N… Nie… - zaprotestował chłopak. – Nie dotykaj mnie tam! – Krzyknął.
- Dlaczego? –Zapytał wrednie. – Przecież ci się to podoba. – Stwierdził, po czym objął członek chłopaka całą dłonią i ścisnął lekko. Harry krzyknął próbując kopnąć go ponownie.


Oj Harry, ile twój członek będzie musiał przejść. A tak z innej beczki… Snape podniecał się PIĘKNIE OPALONYM CIAŁEM Harry’ego… Czy tylko mi to zajechało pedofilią?
No nie wiem Snape… co mu może się nie podobać w byciu gwałconym? To takie przyjemne doświadczenie życiowe… SARKAZM LVL 100000
Snape chyba dawno nie obejmował żadnego członka, inaczej nie potrafię wyjaśnić jego szczęścia.

Pozostawię to bez komentarza…


Severus może i był pijany, ale nie stracił nic ze swojej siły. Złapał nogę chłopaka bez problemu chroniąc się przed ponownym kopnięciem.
- Spróbuj tego jeszcze raz mała dziwko to popamiętasz. – Wysyczał złowieszczo. –Jesteś taki sam jak twoja matka… Taka sama mała dziwka… - warczał do przerażonego chłopaka. Wyjął różdżkę i jednym zaklęciem ograniczył możliwości ruchowe chłopaka na tyle, by móc się samemu rozebrać.
Harry patrzył na to przerażony. Nie, nie, nie! Krzyczał jego umysł. Całe jego ciało wołało, żeby uciekał, ale jak miał to zrobić? Różdżka została w dormitorium, a nigdy w życiu nie przypuszczałby, że jego własny profesor będzie chciał zrobić mu coś takiego. Starał się nie patrzeć na mężczyznę. Po chwili znowu poczuł uderzenie w twarz. Tym razem jednak krzyknął z bólu. Cios rozbił jego okulary, a kawałki szkła wbiły mu się w twarz. Poczuł jak krew zaczyna płynąć mu po buzi, ale nawet to nie powstrzymało Snape'a przed tym, co zamierzał z nim zrobić.


Panie Snape… Za dziwkę się płaci.
Nareszcie użył różdżki! Pewnie mu się ręce skończyły…
Różdżka… i to nie jedna będzie dzisiaj w akcji.


Po chwil doświadczył potwornego bólu, gdy mężczyzna bez żadnego ostrzeżenia siłą wdarł się w niego. Harry słyszał swój własny krzyk przeplatany błaganiami:
- NIE NIE NIE! Przestań! Błagam przestań! To boli!
Krew na jego twarzy mieszała się ze łzami, które płynęły spod zaciśniętych powiek i torowały sobie drogę po jego policzkach żeby w końcu wsiąknąć w zakrwawioną pościel.
Harry płakał, gdy mężczyzna bezprawnie i brutalnie bezcześcił jego ciało wbijając się mocno raz za razem. Zachowywał się jakby to była jedyna rzecz, o jakiej marzył w całym swoim życiu.


Atak z zaskoczenia… świetna taktyka. +10 dla Slytherinu.
Wbij się jak strzykawka w ciało Belli ze Zmierzchu.
Chutliwy, jak na gościa po kilku litrach bliżej nieokreślonej mieszanki alkoholi.
Ale trafił… to cud normalnie (nie dla Harrego oczywiście).


Snape zagryzł zęby z przyjemności. O tak! Tego potrzebował. Poczuć tę gorącą ciasnotę zaciskająca się na nim raz za razem. Nie wiedział ile czasu minęło nim doszedł gwałtownie wypełniając leżącego pod nim chłopaka swoim nasieniem. Nie miał jednak zamiaru na tym przestać. O nie…
- Puść mnie… Proszę… -płakał chłopak. Rozsierdziło i rozśmieszyło go to jednocześnie. Nie mógł pożałować sobie jednak również sarkazmu:
- Wielki Harry Potter błaga mnie o litość? – Szydził patrząc mu prosto w oczy. W te zielone oczy, które przez te wszystkie lata przypominały mu, że nigdy nie dostał tego, czego naprawdę pragnął. Ilekroć w nie spoglądał przypominało mu się, że James Potter odebrał mu to, czego w swoim życiu najbardziej pragną i na czym mu zależało.
- Puść… - usłyszał jeszcze ciche błaganie nim ponownie wbił się znowu mocno w gryfona. Znów zaczął gwałcić chłopaka, który krzyczał i płakał błagając go żeby przestał. A on nie miał jednak zamiaru przestać, a przynajmniej nie teraz. Teraz liczyła się tylko przyjemność, którą czuł w tym momencie. Dopiero, gdy doszedł po raz drugi nie dbając o to czy sprawił mu ból czy nie, spojrzał na niego.


Przepraszamy z całego serca za ewentualne wypłynięcie oczu i zawias mózgu.
O Mój Boże! Wreszcie! Już myślałam, że umrę niż się doczekam wypuszczenia nasienia Snape’a na wolność. Chwila?! Jak to jest możliwe, że on tak zaraz… gotowy do działania, druga runda itp.?! Lepszy niż Pudzian normalnie.
Tak w sumie, to Snape przy gwałceniu Harry’ego wyobrażał sobie Lily… wyczuwam poważną chorobę psychiczną.
On już ma rozdwojenie jaźni… jedna część nazywa Lily dziwką, a druga lata za nią z kwiatami i serduszkami w powietrzu.
W ogóle… Niby kiedy Snape przejmował się czy Harrego to boli?

Postanowiłam choć na chwilę odwrócić uwagę czytelnika od tego więc wrzucam tutaj coś na co można patrzeć.


Nie dziękujcie.


Leżał na jego łóżku, patrząc ze łzami w oczach w sufit i lubieżnie rozłożonymi udami, spomiędzy których bezwstydnie wypływało jego nasienie, którym wypełnił raz za razem chłopaka. Uśmiechnął się mściwie. Sięgnąłby szczypnąć go w sutek, co wywołało jęknął i odwrócenie głowy chłopaka w bok na zakrwawioną poduszkę i teraz już przemoczoną potem i łzami. Nie był w stanie się poruszyć. Wszystko bolało go, a to nie był jeszcze koniec. Snape sięgnął po niego ponownie i przywarł wargami do jego ust raniąc je swoimi zachłannymi i brutalnymi pocałunkami. Najbardziej jednak zdziwiło Harry'ego to, że mężczyzna uwolnił jego ręce. Chłopak jednak bał się poruszyć, gdy palce znowu zaczęły szczypać jego skórę zostawiając na niej na razie tylko zaczerwienione ślady, które za kilka godzin nadbiegną krwią i utworzą malowniczą mozaikę siniaków, otarć i bolesnych zadrapań. Poczuł szczypnięcie w sutki, przez co otworzył usta do krzyku, lecz w tym momencie język mężczyzny wtargnął do jego ust pogłębiając pocałunek. Mając wolne ręce Harry próbował odepchnąć od siebie Snape'a.
Przeliczył się jednak myśląc, że uda mu się uwolnić mając wolne ręce. Snape jednym ruchem odwrócił go na brzuch i przycisnął do łóżka całym ciałem. Harry poczuł, że uchodzi z niego całe powietrze, gdy Snape znowu brał go siłą. Jęknął chowając zakrwawioną twarz w poduszkę. Dopiero, gdy nauczyciel skończył zszedł z niego i położył się obok. Harry leżał bojąc się poruszyć. Odważył się dopiero po dłuższej chwili. Powoli uniósł się na kolanach i rękach chcąc zejść z łóżka mimo odczuwalnego bólu. Gdy już miał postawić stopę na podłodze mężczyzna znalazł się za nim wdzierając się mocno i brutalnie.


Mogłabym coś napisać, ale… no comment.
Ten Snape to ma chyba członka ze stali i plemniki z tytanu...


Jak to jest możliwe, że Harry się ruszył skoro Snape rzucił na niego to zaklęcie? Takie krótkotrwałe czy jak?
‘’...uchodzi z niego powietrze…’’ wyobraziłam sobie balona…
Ostanie zdania: CO.?! Nie umiem sobie tego wyobrazić… Snape znów wykorzystał moce wojowniczych żółwi ninja.
No comment…


- Chciałeś uciec? – Warknął trzymając go za biodra i pchając mocno.
Harry już nie miał łez by płakać, a od krzyku głos odmówił mu posłuszeństwa. Nie wiedział ile to trwało. Gdy mężczyzna kończył i odsuwał się od niego chłopak czekał dłuższą chwilę by znów spróbować uciec. Jednak ledwo zdarzył się poruszyć, a silne ramię łapało go i wciągało po raz kolejny do łóżka, a członek mężczyzny natychmiast się w niego wdzierał. Harry zaciskał zęby starając się nie myśleć o tych wszystkich bezwstydnych, pozach, które profesor kazał mu przyjmować i tych ohydnych rzeczach, jakie musiał robić. Snape zmusił chłopaka by ten go dosiadł i ujeżdżał, mimo, że słyszał jak chłopak błaga go raz za razem żeby pozwolił mu odejść.
Kiedy mężczyzna zmęczony brutalnym seksem i alkoholem w końcu zasnął była 3 w nocy. Harry mgliście zauważył tarczę zegara. Bez okularów widział bardzo słabo. Dotarło do niego, że był gwałcony kilka godzin, ale nie miał siły się ruszyć. Jego umysł kolejny raz tej nocy zaczął krzyczeć żeby uciekał póki może. Najdelikatniej jak mógł uniósł się opierając na rękach. Snape nie obudził się. Harry odetchnął cicho i postawił stopy na podłodze. Mężczyzna na łóżku spał dalej. Chłopak miał nadzieję, że na tyle głęboko, że żaden dźwięk go nie obudzi.


Jak facet napruty w trzy dupy zdołał dokonać takiej masakry?
Powiedzenie “zrobię ci z dupy jesień średniowiecza" nabiera nowego znaczenia.
Snape wiagry nie potrzebuje… palce u rąk mi się skończyły od liczenia ile razy doszedł…
CO-CO-CO-CO-COMBO
NOWY NAJLEPSZY WYNIK OSIĄGNĄŁ GRACZ: SNAPE


Czuł tępy ból w policzku, gdzie wbiło się szkło. Niejasno pomyślał, że powinien iść do skrzydła szpitalnego, ale zaledwie o tym pomyślał oblał go zimny pot. Nie! Nie mógł nikomu o tym powiedzieć! Będąc na granicy paniki znalazł jakieś prześcieradło, którym się owinął jak najszczelniej. Z jego ubrań nic nie zostało poza strzępami. Najciszej jak mógł wyszedł z sypialni, a potem z komnat profesora budząc węża na obrazie, który spojrzał na niego zaskoczony.
Na Salazara! Co się stało?" – Zasyczał mierząc go wzrokiem.
Nie pytaj…" – poprosił chłopak, a potem puścił się biegiem. Dopadł do najbliższej łazienki i zwymiotował wszystko, co miał w żołądku. Czuł tak wielka odrazę do tego człowieka. Kiedy skończył osunął się pod ścianę.


Skąd wziąłeś to prześcieradło Harry?
Mam lepsze pytanie… Jak Snape porwał ciuchy Harry’ego na strzępy?
Paaaaazurami.
Czyli nie dość, że ma dużo rąk, to jeszcze jedna jest ręką Gadżeta i potrafi zmieniać swoją długość… Ciekawe.
Ręka, mam nadzieję…


To już jest koniec…
Nie ma już…

Niestety nie jest tak pięknie. Fanfik jeszcze długi, a doszła druga część, tak więc… Niech moc będzie z wami. Pisanie tego obniżyło nieco nasze IQ, chociaż były też całkiem ciekawe momenty. W przyszłym tygodniu kolejny rozdział, a do tego wrócimy… Tak przy okazji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz