Łączna liczba wyświetleń

piątek, 23 października 2015

Rozdział II: Rajd po mieście czyli wpierdol na ulicach Magnolii

- Wreszcie was znaleźliśmy - zaśmiał się jak miszcz zła skrzyżowany z dzieciakiem po wypiciu Piccolo z trzema kilogramami cukru i niedojebaniem mózgowym. Jeśli sobie pomyśle, że ktoś taki był ze mną w gildii to mam ochotę zetrzeć sobie oczy na jakimś czerwonym murku dla psychicznie chorych ciuli.
Zamiast czekać na dalszą wypowiedź i ewentualne spuszczenie wpierdolu, pomyślałam, że można by ich trochę pogonić po mieście.
- Kaito, proponują poudawać informację turystyczną i oprowadzić naszych znajomych po mieście - Ton, jakim to powiedziałam jasno i wyraźnie przekazywał ukryty sens mojej wypowiedzi, ale mimo wszystko bałam się, że Kaito może okazać się bezmózgiem i nie odkryje moich intencji.
Spojrzałam kątem oka na Yuki. Wyprostowałam się i gestem ‘’Tędy proszzz państwa’’ machnęłam ręką z uśmieszkiem na twarzy - Tędy proszę. Nasze biuro proponuje różne atrakcje takie jak: wpierdol, wpierdol magiczny i wpierdol z piąchy.
To zdanie jasno dało mi do zrozumienia, że pora spierdalać. Goście chyba nie spodziewali się, że potrafimy tak szybko zaiwaniać. Ruszyli dopiero gdy po 5 minutach ich móżdżki zrozumiały, że ich ofiary właśnie dały dyla i ukryły się w mieście.
REFLEKS SZACHISTY
Pewnie, grając w zbijaka, odbierali piłki mordą, dlatego teraz wyglądają jak pół dupy zza krzaka.

Za mostem rozdzieliłyśmy się, żeby skurwielom trudniej było nas wytropić, choć sądząc po ich czasie reakcji i długich poszukiwaniach nas myślę, że było to zbędne. Mimo wszystko Kaito udała się w stronę kościoła zaśpiewać im alleluja, a ja udałam się drogą wzdłuż kanału. Strażnikowi żywiołów woda zawsze się przyda.
Leciałam jak Struś Pędziwiatr w stronę wielgachnego budynku. Nie patrząc za siebie, manewrowałam między ludźmi jak Kubica. Niestety mój zapas szczęścia pokazał mi FAKA i wpadłam w kogoś z prędkością kilku kilosów na godzinę. I oczywiście się wyjebałam, lądując tak zgrabnie, jak Morgenstern w Pucharze Świata w Titisee-Neustadt. FAK.
W tym samym czasie moja skromna osoba hasała sobie brzegiem kanału, mając nadzieję, że gościu, który ewentualnie by mnie gonił nie zauważy wody i poślizgnie się, dając mi powód do śmiechu. Tak, niezbyt się przejmowałam tym, że pewnie będę musiała z nim walczyć. Dobiła mnie trochę myśl, że nikt przecież nie ma powodu, żeby mnie gonić, więc po co miałby to robić… Idiota na szczęście mnie nie zawiódł. Pobiegł za mną i wyjebał się jak mała sarenka, wpadając do kanału. Ludzie wystawili łby przez okna, słysząc mój histeryczny śmiech. Okazało się, że to nasz kochany grubasek rzucający kamyczkami. W takim razie wesołek pobiegł za młodą. Teraz byłam gotowa żeby skopać gościowi zad.
Kiedy zebrałam wreszcie z bruku swoje cztery litery, odwróciłam się i zobaczyłam wyszczerz pełny żółtych zębów. Westchnęłam ciężko. Wiem już, że mam do czynienia z największym przydupasem telepaty. Zaczął mnie napierdalać jakimiś małymi obiektami bliżej nieokreślonymi. Postanowiłam nie dać się trafić dzięki czemu wywijałam się jak Olga Smirnova. Okazało się, że te kuleczki to małe bomby, którymi ciepał, jak natrętny jehowy pod domem. Dawno się tak nie wygimnastykowałam. Aż poczułam strzelające kości kręgosłupa, o których istnieniu nawet nie wiedziałam.

Gdy mój powód śmiechu wreszcie powstał z gleby, zaczął sypać we mnie gradem kamieni. Nawet się, kurwa, nie przywitał. Nie lubię niegrzecznych ludzi, więc, nie czekając aż któryś z kamieni rozwali mą piękną mordę, postanowiłam rzucać w niego jeszcze większymi głazami. Się chłopak lekko zdziwił.
- Chyba nie dostałeś pełnych informacji kotku. Nikt ci nie powiedział z kim będziesz walczyć, co nie? - Nie musiał odpowiadać, jego rozszerz ust na to wskazywał. W tej chwili mógł połknąć jeden z głazów, którymi postanowiłam go poczęstować.
Biegnąc, jak łania na polance, natrafiłam na miejsce trochę mniej ludne. Wreszcie mogłam się nim zająć. Trochę nudne się robiło wysłuchiwanie całego przemówienia Jak-Przejmę-Władzę-Nad-Światem-To-Będę-Taki-Zły-Że-Szok. Zatrzymałam się nagle, a w moje ślady poszła tania imitacja Jokera. Trochę go to zdziwiło, bo przestałam uciekać po takim czasie. Znudziło mnie się to już tak samo, jak oglądanie ‘’Mody na Sukces’’ w nadziei, że ktoś pozostał wierny - Poddajesz się wreszcie?- powiedział to tak pewny siebie, że wierze, że miał to wypisane nawet na dupie. Przewróciłam oczami - Tak. Poddaje się tak samo, jak trawa to zwierze, niebo jest zielone a, ty to najprzystojniejszy osobnik płci męskiej - Powiedziałam to tak poważnie, jak tylko mogłam, nie wybuchając śmiechem. Chyba nie spodobała mu się odpowiedź, bo w minucie poczerwieniał i ze zdwojoną siłą rzucał małymi bombami. Jeśli by jeszcze potrafił trafić, to już byłby wielki sukces.

Grad kamieni się wzmagał, mnie wzięło ziewanie, a koleś chyba się zmęczył, bo zaczął sapać jak lokomotywa. No cóż, tym sposobem daleko nie zajdziemy, co najwyżej dokopiemy się na drugi koniec planety, z resztą dookoła mnie zaczynało brakować gruntu. Postanowiłam to zakończyć. I po raz kolejny zaskoczyłam baryłkę. Czy to, do cholery, jest takie dziwne, że ktoś umie coś więcej poza podstawowy zakres materiału? W gimnazjum nazywaliby mnie kujonem, ale w takich sytuacjach było to przydatne. Niestety woda mało mogła zrobić kamieniom. Starałam się jak mogłam, jednocześnie słysząc wybuchy gdzieś niedaleko kościoła. Czyli walka Kaito też się przeciąga. Chyba nie dam rady… Ale gdyby tak… Zerwałam się, jak na osobę z dobrym pomysłem przystało. Ruszyłam w stronę miasta.
KIERUNEK - KOŚCIÓŁ
I tu wpadłam w depresję. Czy moja stara gildia miała AŻ tak niskie standardy? No proszę was... Ten koleś nie potrafiłby trafić w cel nawet jeśli by stanął przed nim i pomachał mu flagą. A najlepiej jeśli miałby na dupie wielką tarczę z napisem ‘’Tu mnie bij...Mocniej’’. To trochę smutne i uwłaczające mej skromnej osobie, że Mistrz wysłał takich ciuli za mną. Pewnie wiążą se sznurówki za pomocą magii, bo pętelki sami zrobić nie potrafią. Nagle zobaczyłam biegnącą w moją stronę burzę czarnych włosów. Gdy zauważyłam, że tą burzą włosów była Yuki to szczęka opadła mi na ziemie z głośnym JEBUT.

- No nie gap się jak nastolatek na pornola! - Jeszcze nigdy nie przebiegłam takiego maratonu - Pomyślałam, że trochę znudziło ci się to wielce absorbujące zajęcie, więc jestem! - Chyba zauważyłam iskierkę zrozumienia w jej oczach. Wyminęłyśmy się i natarłyśmy. Niby-Joker chyba nie uwzględnił w produkcji swoich bomb walki z głazami wielkości słonia. Po 2 minutach leżał na glebie a na nim wieża Eiffla. Nie dość, że jestem magiem, to jeszcze rzeźbiarzem. SWAG +1000.
Z rozpędu wbiłam swoje nogi w cielsko grubasa. Jego brzuch zaczął falować jak w czasie tsunami. Zgiął się w pół. Nie marnując czasu z pół obrotu zostawiłam mu na twarzy odcisk mojego buta. Zawirował jak bączek. Jeszcze brakowało mu gwiazdek nad głową. Padł na ziemię z głośnym JEB, robiąc sobie zasłonę z kurzu. JA - 1 MOUNT EVEREST TŁUSZCZU- 0

- Myślałam, że goście będą jacyś silniejsi. Coś ty sobie za gildię wybrała? - To pytanie było całkiem szczere. Kaito, mimo niepozornego na pierwszy rzut oka wyglądu, przewyższała siłą i szybkością niejednego “Wielkiego Miszcza” - Byli tam jacyś lepsi?
Podniosłam teatralnie jedną brew do góry - No oczywiście, że byli. Tych to nawet nie widziałam za dużo. To pewnie jakiś narybek, który myślał, że jak ‘’dziewczyna to do kuchni’’ - I wzruszyłam ramionami.
- A byli tam może jacyś przystojniejsi? - Zapytałam, jakby prowadziła biuro matrymonialne - Bo wiesz, chcę sobie założyć harem, ale coś mało tutaj odpowiednich ryjów - W międzyczasie zastanawiałam się, co zrobić z mocnymi-inaczej.
- Było ich paru - odparłam ze znudzeniem - Ale nie wiem czy byś chciała ich poznać. Zazwyczaj to mordercy, szumowiny, ale ryje mają ładne. Kto co lubi.
- Znając życie żaden w moim typie - Na refleksje mi się, kurwa mać, zebrało - Co zrobimy z tymi dwoma? Chudy pewnie już poleciał z powrotem do gildii zdać raport.
- Nie rozpaczaj - mrugnęłam - Zostaniesz najwyżej z gromadką kotów - Po chwili zmieniłam temat - Mnie tam obojętnie. Możemy ich wyrzucić do śmieci, zostawić pod mostem aż umrą z głodu - spojrzałam na grubasa a potem na patyka - albo jeden z nich zje drugiego wcześniej. I tak nikt ich nie będzie szukał, bo to płotki. Zawsze trzeba być przygotowanym na stratę mięsa armatniego.
- Niech spierdalają i mi się na oczy nie pokazują, bo sobie zrobię trofea z ich… - Zauważyłam zbliżające się w naszą stronę różowe tornado, więc wolałam nie kończyć mojej myśli filozoficznej - A ty co tu robisz mała?
- Rozwaliłyście ich? Wyglądali na silnych…
- Z grubego to nie jedno trofeum - Mruknęłam pod nosem - Wyglądali na silnych? Słowo klucz szkrabie to ‘’wyglądali’’. Wytarłyśmy nimi podłogę z palcem w nosie. Ciebie to by zmietli samym oddechem - Zażartowałam przy okazji mierzwiąc jej włosy.
Z drugiej strony, jak tak popatrzyłam, to mała nie była taka zła, jak nam się wcześniej wydawało. Może trochę wkurwiała, ale miło było zobaczyć jej twarzyczkę po oglądaniu takich mord, jak te dwa leżące indywidua - To co mała? Chyba powinniśmy wracać do gildii? Pewnie wszyscy się martwią…
- Dlaczego mówisz na mnie mała?
- Z przyzwyczajenia - Pytanie lekko mnie zaskoczyło.
- Yuki tutaj - nonszalancko zarzuciłam jej moją rękę na ramiona - chce być wielką siostrą dla wszystkich zagubionych dusz w tym padole, zwanym Ziemią - Mała spojrzała na mnie swoimi wielkimi spodkami. Trochę źle mi się zrobiło, że ją wkręcam.
-Nigdy nie miałam siostry - Wykrzywienie jej twarzy nagle zmieniło kształt z uśmiechu na prostą kreskę. Spojrzałam na Kaito karcącym wzrokiem - Kaito na pewno zechce być twoją siostrzyczką… - Trochę ją chyba wkopałam.
- Naprawdę? - Jej usta powróciły do poprzedniego stanu.

Przeżyłam szok. Było kilka powodów. Numero Uno : spowodowałam, że ktoś się zasmucił bez takiej intencji. Numero Due : ktoś chciał być moją siostrą. Ludzie zazwyczaj nie chcieli mieć ze mną nic do czynienia, a tym bardziej mieć ze mną jakieś więzi krwi. Unikali mnie jak ognia. Jedynym kontaktem z innym człowiekiem, który miałam ( a nie polegał on na wykonaniu jakiejś misji ) był z Yuki. Poczułam w sobie emocje, o których istnieniu nigdy nie wiedziałam. Na mojej twarzy pojawił się pierwszy od dłuższego czasu prawdziwy uśmiech.
Oho zaczyna się wylew uczuć. Lepiej odwrócę ich uwagę - Ej, mam pomysł! Chodźmy się najebać! - Czasem się zastanawiałam, czy gdzieś w głębi duszy nie jestem grubym, spoconym facetem - Trzeba uczcić nasze zwycięstwo i poznać naszą nową gildię. Postaram się zwracać uwagę tylko na tych nie szorujących pyskiem podłogi.

Kiedy wszyscy byli zajęci przemową Yuki, podeszłam do Nashi i wykonałam jednym ruchem słowiański przykuc. Mała spojrzała na mnie z miną szczeniaczka. Wyszczerzyłam się, odsłaniając białe zęby - Jeśli chcesz. Ale muszę ci się przyznać, że nie jestem w tym tak dobra, jak Yuki - Mrugnęłam jednocześnie wstając.
- Będziesz dobrą siostrą - Pojawiłam się za jej plecami.
LIKE A NINJA
Chyba ją trochę zaskoczyłam, bo wstając o mało nie wyrżnęła orła. Spotkanie III stopnia z podłogą, na szczęście, uniknięte.
- Weź… bo pomyśle, że jeszcze mnie lubisz - Posiliłam się na kiepski humor po przecenie w Biedronce. Odwróciłam głowę w drugą stronę aby przypadkiem nie wiedzieć min ludzi, którzy gapili się na nas, jak na wysokoprocentowy alko za free.
- Oj, już nie udawaj bezuczuciowego trolla. Lepiej chodźmy, bo na trzeźwo tego nie zniosę. Oczywiście ty nie pijesz, mała - To mówiąc spojrzałam na Kaito. Byłam zmęczona, ale nie na tyle żeby jej jeszcze trochę nie dokuczyć.
- Od tych uczyć aż chce mi się pić. Na co czekamy? Wiśta wio!

W gildii uczta trwała do rana, przez co później wszyscy spaliśmy chyba 2 dni. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo każdy z nas gówno pamiętał z tamtego czasu. Oczywiście Kaito piła razem z nami. Chciała, a ja nie mogę jej niczego zabronić. Bawiliśmy się, opowiadając głupie żarty między rzyganiem a piciem. Kac, którego dostałam po imprezie powiedział mi, że lepiej tego nie powtarzać. No cóż, nie codziennie ma się 2 promile powietrza w wydychanym alkoholu.
_____________________________________________________________


To już druga część!
Miałam wrzucić obrazki,
niestety mój komputer mnie nie lubi,
ale po naprawie, obrazki się ukażą
Mamy również niespodziankę Halloweenową!
Ale to jeszcze przed nami.
Miłej lektury ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz