Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 12 września 2017

Patatajanie na tęczowym jednorożcu czyli expres do Yaoilandu cz.6

Witam was wszystkich bardzo serdecznie :D Otóż przed szanownym państwem nowa część ‘’Czarnej Walkirii’’ i kolejna szansa na zagłębienie się w jej cudownym świecie pełnym nastoletnich matek w ciąży i ujeżdżaczy smoków.


- On ma wstręt przed cudzym dotykiem. – Powiedział Falcon. – Bez problemu może go dotykać tylko Tancred. – Wyjaśnił, gdy dziecko złapało ojca za rękę, a w zielonych oczkach pojawiły się łezki. Mały popatrzył ze złością na Hermionę.
Hermiona dostanie tajemniczy telefon i za siedem dni zginie…
Zginie bo nie przesłała łańcuszków na fejzbuku.

- Co zrobiłaś mojemu tacie? – Krzyczało dziecko ze złością.
- Spokojnie Tancred… - powiedział Harry cicho siadając. – Już jest dobrze… Nic mi nie zrobiła. – Zapewnił synka.
- Na pewno? – Spytał mały patrząc na niego badawczo.
- Na pewno. – Powiedział, a potem spojrzał na dziewczynę. – Idźcie sobie stąd.-Powiedział krótko wstając.
- Ale… Harry! Zniknąłeś bez słowa! – Zaprotestowała.
- Nie bez słowa… Zostawiłem wam list żebyście mnie nie szukali, a wy starym zwyczajem oczywiście musieliście… - westchnął nie patrząc na nią.
Jeśli wiedziałeś, że przyjdą, to po chuj go pisałeś!?
Żeby Snape mógł go znaleźć i dać mu kolejne upojne chwile… ups spoiler.
 Poczuje się pełny jak Anastazja :D


- I ty uważasz, że to było fair? – Spytał Ron podchodząc do nich. –Na gacie Merlina, stary! Prawie zawału dostałem, jak się okazało, że zniknąłeś!
- Przykro mi, że tak to odebrałeś, ale jeśli chcecie mnie sprowadzić z powrotem to zapomnij o tym. Nie wrócę. - Powiedział twardo biorąc dziecko na ręce.
-NIE ODDAM!MOJE!NIE ODDAM!
 Po tym geście magiczny MOPS zawrócił swoje magiczne autko.


- To chociaż powiedz, dlaczego! – Prosiła, Hermiona.
Harry milczał dłuższą chwilę.
- Nie mogę… Przepraszam… - powiedział w końcu. Wszyscy wyglądali jakby mieli paść z szoku.
Z szoku popadają jak muchy.


- Jak to nie możesz? – Naskoczył na niego Ron. – Zostawiasz nam kartkę, że coś się stało i mamy cię nie szukać! A w końcu, jak już się nam udało cię znaleźć to się okazuje, że nie chce nas znać. – Powiedział z wyrzutem i zerknął na dziecko. – Miałeś romans z kimś? Dlatego nie mogłeś ożenić się z Ginny? Bo tamta dziewczyna była w ciąży? – Spytał.
- NIE! – Wrzasnął w końcu Harry doprowadzony niemal do granic wytrzymałości. –Nie miałem z nikim romansu i chciałem ożenić się z Ginny, ale nie mogłem!
Bo już nie byłem dziewicą - dodał po chwili wahania
Nie zachował czystości do ślubu! Przecież wszyscy wiedzą, że Esmerald zwabił Snepa na te zielone oczy, śnią się zielone oczy, ich nie przekroczysz, wiem, że nieeee~


- Jak to nie miałeś? To, kto jest matką tego dziecka?
- On nie ma matki! – Krzyknął chłopak.
Jebać jego matkę i kim ona tam jest! Ja chcę wiedzieć kto jest ojcem PABLITO. Może mi autorka wyjaśni jeszcze w tym fanfiku skoro znajdują się tu czasami takie dziwne rzeczy…


Po tym wyznaniu zapadła głucha cisza.
- O la la… Będzie draka… - mruknął Falcon pod nosem i zaczął ostrożnie wycofywać się na niewielka odległość.
Bał się gwałtu? O.o
Gangband, fisting i te sprawy… 


- Jak to nie ma…? – Spytała Hermiona. – To skąd się wziął…?
- Harry… - Zaczął Albus niepewnie. –Chcesz nam powiedzieć, że…[bocian go przyniósł?]
- Niczego wam nie chcę powiedzieć, ale jak już tak bardzo to wałkujecie to tak! Ja go urodziłem! –Warknął. Po tym wyznaniu nie ryknął w okolicy nawet jeden smok.
Harry znalazł go w kapuście. Hej, to przecież świat czarodziejów, dzieci można wziąć skądkolwiek! A smoki w tej bajce nagle dostały zatwardzenia?
Trawisto nie brały to potem są takie tego skutki.
- Ale kicha… - mruknął Falcon pod nosem widząc osłupiałe twarze ludzi, wściekłą twarz podwładnego i zaciekawioną twarz dziecka. Wiedział, że może być afera, ale nie przypuszczał, że aż taka! Tymczasem zielonooki mężczyzna zabrał dziecko i wszedł do budynku bez słowa. Falcon po jego ruchach umiał już rozpoznać, kiedy jest zdenerwowany albo wzburzony. Ale teraz to były czyste nerwy okraszone wściekłością i paniką.
Padłam ze śmiechu po ostatnim zdaniu. W mojej wyobraźni pojawiło się ciastko… “okraszone wściekłością i paniką”.


Dziewczyna, którą nazwał Hermioną krzyknęła i chciała za nim biec. Natychmiast drogę zagrodziło jej kilka uzbrojonych Walkirii.
Łoo cie panie już sram w gacie.


- Przykro mi, ale osoby postronne nie mają wstępu do zamku. – Powiedział Falcon zimno.
Ron łypnął na niego wojowniczo.
- To nasz przyjaciel! Nie zatrzymasz nas![nas nie dogonjat!nas nie dogonjat!] – Krzyknął wojowniczo wyjmując różdżkę. Zanim jednak zdołał wymówić, choć jedną sylabę zaklęcia został boleśnie przygwożdżony do zimnego kamienia przez Walkirię o krótkich brązowych włosach.
- Nie bądź zbyt nadgorliwy chłopczyku. – Syknął mu do ucha trzymając go mocno tak, że Ron nie był w stanie poruszyć ani ręką, ani nogą.
Czyli mógł poruszać czym innym? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


- Nie jestem chłopczykiem! – Obruszył się rudzielec pokrywając się rumieńcem.[Ha! GAY!] Walkiria tylko się zaśmiała trzymając go dalej.
- Casper… Weź puść tego narwanego młokosa, bo jak się będzie tak rzucał to będziemy mieć niepotrzebnego trupa. – Powiedział Falcon do mężczyzny. Walkiria nazwana Casper cofnęła się, ale nadał trzymała Ron'a za nogi nie pozwalając mu wstać.[To on leżał? wuut] –A ty młody… - zaczął Falcon zimno patrząc na niego w taki sposób, że Ron wzdrygnął się wyraźnie. – Wyraźnie mówiłem… Jak Emerald nie będzie chciał rozmawiać to dacie mu spokój… Przystałeś na to… - syknął złowieszczo.
Na imię ma Falco, ale syczy… Był w czarnobylu czy jak?
Chyba nie mówisz mu jak ma się zachowywać?! Jego życie,jego ciało, jego sprawa!!!!!1132!!@#@1


Ron patrzył przerażony na mężczyznę o szarych włosach. W następnej chwili Falcon gwizdnął i z murów zamku zeskoczyły 3 inne Walkirie w tym jedna kobieta.[I połamały wszystkie nogi, ale zaraz im się zrosły]
Wyobraziłam sobie jak wszystkie padają i sobie głupie ryje rozwalają :D


- Diun, Frey, Sara… Odeskortujcie ich do miasteczka… - powiedział Falcon łapiąc Rona za kark. Jednym ruchem postawił go na nogi, a potem trzymając mocno podprowadził do reszty jego grupy.
- To jeszcze nie koniec… - zapowiedział Ron drżącym głosem.
- Och zapewne nie… - zgodził się szaro włosy z kpiącym uśmiechem, który spokojnie mógł rywalizować ze słynnym wrednym uśmiechem Mistrza Eliksirów. – Tylko licz się z tym, że następnym razem możesz nie wyjść stąd żywy. Wiesz, co się dzieje z tymi, którzy wchodzą tu sobie ot tak? – Spytał z niebezpiecznym błyskiem w oku.
Błysk w oku miał postać Johna Cena’y. Dlatego był niebezpieczny. I jeszcze warczał na Rona. Dziki jakiś.
Weszłam już chyba za głęboko w ten świat, bo ja już się boję co się z nimi dzieję jak sobie ‘wejdą’ ot tak ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Ron pokręcił głową nie mogąc wydobyć z siebie słowa.
- To dobrze, że nie wiesz. Nie chcesz wiedzieć. Wyprowadzić ich!
- A jak będą czegoś próbować? – Spytała jedyna obecna żeńska Walkiria, którą Falcon nazwał Sarą.
Nie kufa… miała na imię Marian.

Chociaż w tych czasach…


- Głupie pytanie Sarciu. To, co zwykle…
- To znaczy obić czy zabić? Bo to różnica.[Zgwałcić… No co, może niektórym by się spodobało? :D]
- Nie patyczkuj się.[wal z grubej rury] – Powiedział krótko Falcon.
- Aha! Czyli zabić. Dobra! Ruszać się! Już was tu nie ma. – Powiedziała stanowczym głosem i chcąc nie chcąc grupa musiała się wycofać. Znowu szli przez zawiłe korytarze jaskini, by w końcu wyjść niedaleko ścieżki do miasteczka.
Teraz mogą iść na lody… Albo na zakupy.


- I nie pokazujcie się tutaj więcej. – Ostrzegła ich kobieta, po czym Walkirie zawróciły do zamku zostawiając grupę.
- I, co teraz? – Spytał, Remus. –Albusie…, Harry w ogóle nie chce z nami rozmawiać… A przecież musimy mu jakoś pomóc. Gołym okiem widać, że spotkało go coś bardzo złego i cierpi przez to do tej pory. – Argumentował wilkołak.
- Ja też myślę, że Harry'ego spotkało coś złego wtedy… - powiedziała Hermiona walcząc ze łzami, które zbierały się jej w oczach, żeby po chwili zacząć płynąć strumykami po policzkach. – Wtedy… - chlipała. – Po uczcie pożegnalnej poszedł do kuchni… Chciał się pożegnać ze Zgredkiem…, Ale Zgredek nam powiedział, że Harry nie dotarł do kuchni. Czyli musiało się coś stać, jak do niej szedł…
Gratulacje Sherlocku! New Achievement - IQ wzrosło do poziomu ameby! Dostaniesz za to order z ziemniaka.
Albo talon… na balon.
Kurwa… Nie zapominaj o kurwie… Może Snape będzie chętny?
To prędzej z Tajlandii bo one tam mają odpowiednie sprzęty ( ͡° ͜ʖ ͡°)


- Tylko, co to mogło być, że Harry nie chce z nami rozmawiać? – Zastanawiał się George.[Kto? Moja nieznajomość Harry’ego Pottera przeprasza]
- Obawiam się… - zaczął Albus, a wszyscy spojrzeli na niego. – Że wstydzi się tego, co go spotkało. Prawdopodobnie… Przykro mi to mówić, ale ktoś musiał go wykorzystać… -powiedział starszy czarodziej, a Hermiona i Molly jęknęły głośno.[i pomyślały: my chciałyśmy być pierwsze przecież…] Severus z całych sił starał się nie blednąć i zachować swój zwyczajny wyraz twarzy.
Pan dyrektor w tym fanfiku jest chyba jakimś bogiem… Albo używa zakazanej magii. Skąd on wie o wszystkim co się tam dzieje? I czemu zawsze bezbłędnie zgaduje? Tyle pytań.
Kuzyn wróżbity Macieja.



- Jakbym tego kogoś… - warknął Remus. – Przecież to było dziecko… Co z tego, że był pełnoletni… Co on musiał po tym czuć…?
Swój odbyt i inne mięśnie, o których nie miał pojęcia to na pewno.


- I jeszcze to dziecko… - mruknął Artur. – Musiał być w sporym szoku, gdy zrozumiał, co się stało. Ale jakoś nie zauważyłem, żeby czuł awersję do tego chłopca.
- Tego nie jesteśmy pewni. – Powiedział Remus. – Jednak na ile znam Harry'ego to nigdy nie wyżywałby się na dziecku za to, co go spotkało. – Westchnął. – Uważam, że teraz powinniśmy wrócić do pensjonatu, zjeść coś i uspokoić nerwy. A potem na spokojnie przedyskutować plan działania. O ile na jakieś wpadniemy,[zdanie klucz do tego całego fanfika] bo nie będzie łatwo znowu porozmawiać z Harrym.
Jasne! Odkryli tyle faktów, akcja się zagęszcza, a oni co? Idą do pensjonatu na, kurwa, śniadanie! No co za dupy wołowe.
Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia!


- Niestety Remus ma rację. – Powiedział Albus. – Czarne Walkirie słyną z tego, że nieproszonych gości traktują bardzo brutalnie. Tego jednego możemy być pewnie. Nie damy rady wejść do zamku. Na pewno będą pilnować bram i przejścia.[Another Sherlock]
- Czyli sytuacja jest beznadziejna… -powiedział Remus, a wszyscy popatrzyli posępnie. – Chodźcie.[Idziemy się narąbać w trzy dupy!] Szkoda, żebyśmy się jeszcze rozchorowali na tym zimnie. – Dodał, a reszta grupy w milczeniu ruszyła za nim.
I nikogo ani ociupinkę nie zdziwiło, że Snape nie odezwał się ani razu. Tyle geniuszy mają, a nie zauważyli. Czemu dyrcio od razu nie skojarzył, kto “wykorzystał” Harry’ego?
Tego nie było w kartach i Maciej nie wiedział :(
Harry wpadł do swojego pokoju wzburzony niczym wiosenna burza. Usiadł ciężko na łóżku i starał się uspokoić oddech. Zaczynał odczuwać skutki ataku paniki. Zawsze wtedy musiał się na chwilę położyć. Teraz jednak nie potrafił skulić się na łóżku. Myśli galopowały mu po głowie z zawrotną prędkością niczym stado Hipogryfów.
Czym myślenie przeszkadza w skuleniu się na łóżku? Przecież można te dwie czynności wykonywać jednocześnie… lol. Przynajmniej większość ludzi z IQ powyżej 30 może.



Jak oni go znaleźli? Jak mogli chcieć żeby wrócił z nimi? I przede wszystkim… Co on tu robił? Po tym, co mu zrobił miał czelność jeszcze pokazać mu się na oczy? Harry po raz pierwszy w życiu czuł taką rządzę mordu, że nawet Voldemort nie pałał taką.
Ale oczywiście Volduś był dobrym, słodkim szczeniaczkiem, którego Harry przez przypadek nadepnął i zabił… A no kurwa nie! Surprise!
SZOK I NIEDOWIERZANIE!


- Tatuś…? – Powiedział Tancred i dotknął jego policzka. Harry jakby ocknął się z odrętwienia.
- Już dobrze słoneczko… Już dobrze… - powtarzał tuląc synka. – Wszystko będzie dobrze kochanie…
- Kocham cię… - powiedział mały oplatając rączkami jego szyję i przytulając się mocno.
Po czym złamał mu kark… Oj no dobra, już przestaję.
A szkoda, bo ta przygoda by przynajmniej się wcześniej skończyła i zaskoczyła swoim zakończeniem…


- Ja też cię kocham kochanie. Bardzo… - powiedział kładąc się na łóżku z synkiem. Po kilku minutach Harry zasnął niespokojnym snem, który jednak nie trwał zbyt długo. Obudził się z potężnym[( ͡° ͜ʖ ͡°)] bólem głowy spowodowanym nerwami. Ułożył śpiące dziecko wygodnie na łóżku, upewnił się, że jego lisek śpi spokojnie w swoim koszyczku, a potem złapał kurtkę i wyszedł z pokoju. Zszedł szybko po kamiennych schodkach, na dziedzińcu minął dowódcę. Rzucił tylko do niego krótko:
- Muszę się przewietrzyć…[bo po tej grochówce nieźle dałem w gaz]
Falcon skinął głową. Harry przeszedł przez dziedziniec i bramę na plac, gdzie siedziały smoki. Odszukał swojego i przywołał do siebie wysokim gwizdem. Smok bez protestu wylądował koło niego. Mężczyzna dosiadł[( ͡° ͜ʖ ͡°)]
go, a potem już obaj byli wysoko w powietrzu…
Severus nie raz miał problemy ze snem, gdy coś go nurtowało i szukał rozwiązania. Ale nigdy w całym swoim życiu nie musiał się zmagać z czymś takim. Doszedł[( ͡° ͜ʖ ͡°)] do wniosku, że nawet udawanie lojalności wobec Voldemorta była niczym w porównaniu do tego, co teraz musiał rozwiązać.
Jak miał przeprosić, Harry'ego za to, co zrobił? Nad tym pomyśli, gdy znajdzie sposób, jak w ogóle przekonać chłopaka do rozmowy. Harry był nastawiony względem wszystkich wyjątkowo bojowo.
Nie kurwa… wyciągnie ręce przed siebie i powie: ‘’Jak miło mi was widzieć jak powiedziałem wam, że nie chcę byście mnie szukali’’ a potem doda:’’Snape jak ja za tobą tęskniłem… Dawaj całusa...mrrr’’
 materiał poglądowy


Mógł być pewien, że zrani, jeśli zostanie zmuszony. Gołym okiem widać było, że w ich obecności nie czuł się komfortowo. Zemdlał, gdy Granger go objęła. Zgadywał się, więc, że ma wstręt do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z drugą osobą.[Można jeszcze raz powtórzyć? Bo ni cholery nie rozumiem tego zdania] Gdyby tylko chłopak mógł mu wybaczyć to, co zrobił… Nie liczył na to, ale chciał go, chociaż przeprosić. Jakkolwiek…
Westchnął głęboko. I jeszcze ten chłopiec… Tancred. Jego syn. Od razu zauważył, że dziecko głupie nie było. Wiedziało, jak się zachowywać przy tak niebezpiecznych stworzeniach, jakimi są smoki, unikał zbędnych ruchów, które mogłyby sprowokować bestie, a do tego obserwował wszystko dookoła.
Sam nie wiedział, co czuł względem tego dziecka. Fizycznie było jego… Ale co z uczuciami? Czy po tym jak stracił Lily byłby w stanie kogoś kochać?
Ale zdolna bestia z tego Tancredka...po tatusiu.
Jeszcze kiedyś kogoś zgwałci… Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.


Warknął sam do siebie wstając z łóżka. Zdecydowanie nie zaśnie już tej nocy. Ubrał się, więc i po cichu wyszedł z pokoju, a potem z pensjonatu. Może jak pospaceruje trochę po okolicy to, chociaż ochłonie.
Miasteczko w nocy było oświetlone mugolskimi lampami. Śnieg nie padał, ale mróz musiał być spory, bo śnieg skrzypiał przy każdym kroku, a z ust wydobywały się z każdym oddechem obłoczki pary.[Nie, to na pewno znaczy, że było gorąco w ch… cholerę] Po raz pierwszy w życiu zaczął zauważać, jak bardzo śnieg może być kojący. Szedł spokojnie chodnikiem zaglądając czasem w witryny różnych sklepów. Niektóre rzeczy widział po raz pierwszy w życiu. Przypuszczał, że musieli je wykonać mugole. Mimo wszystko musiał im pogratulować zręczności, skoro wykonali coś takiego bez magii.
I’ve got magic in me! Skoro Snape czegoś nie znał, to na pewno zrobili to mugole? Ciekawe wnioski.
Był już przy wylocie z miasteczka, gdy od strony pobliskim skał usłyszał jakieś odgłosy.[( ͡° ͜ʖ ͡°)] Ciekawość zwyciężyła i mężczyzna podążył w tamtą stronę. Szedł ostrożnie zważając gdzie staje.[( ͡° ͜ʖ ͡°)]
Nie było łatwo iść po oblodzonych skałach i kamieniach. Odgłosy stawały się jednak coraz głośniejsze i głośniejsze. [( ͡◉ ͜ʖ ͡◉)] W końcu był tak, blisko, że ledwo je znosił. Zupełnie jakby skały uderzały jedna o drugą. Lawina?
Tak! Lawina! W górach gdzie jest w chuj śniegu usłyszysz w czasie lawiny odgłosy uderzania skał jednej o drugą…


Wyjrzał niepewnie zza jednej ze skał i od razu musiał się uchylić przed lecącymi okruchami skał. Wyjrzał znowu i rozejrzał się niepewnie szukając źródła zagrożenia. Niedaleko niego, po prawe[po prawe? po lewe, a najlepiej czekoladową lubię.] stronie siedział smok, a młody czarnowłosy mężczyzna rąbał w spadające skały długim toporem rozpryskując je na drobne kamienie.
Severus od razu go rozpoznał. To był Harry!
Jedno pytanie… Po kiego chuja to robił?

Chciał się pochwalić swoimi bickami. No i pokazać who’s the boss, bitch. Teraz już wiemy kto będzie robił wbijanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)


________________________
Także długo wyczekiwany rozdział... Przepraszamy za zwłokę, ale tak jakoś wszyło, że czas szybciej leci na rzeczach przyjemnych. Skończyły się wakacje i czas na naukę i przygotowania. Jeszcze trudno nam jest określić z jaką częstotliwością będzie się coś pojawiać ze względu na plan, który zmienia się drastycznie. W tym roku matura, więc dopiero będzie zapierdziel z dodatkowymi zadaniami...Ale nie martwcie się! TO JESZCZE NIE KONIEC :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz